Łączna liczba wyświetleń

sobota, 29 lipca 2017

To była cudowna przygoda i wspaniałe doświadczenie...

Imię i nazwisko: Anna Janik-Lempart

Rodzaj mobilności: kurs językowy: Intensive General English
Kraj: Irlandia/Galway
Czas trwania mobilności: 03.07.2017- 14.07.2017

         To była cudowna przygoda i wspaniałe doświadczenie w jakim mogłam wziąć udział w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój-Mobilność Kadry Edukacji Szkolnej.

    Wszystko zaczęło się już 1 lipca, kiedy około godziny 18.00 wraz z moją koleżanką Dominiką Konopką ze szkoły ZSP nr 2 w Wadowicach, znalazłyśmy się na lotnisku w Balicach.
                                                    
Byłam bardzo szczęśliwa ale również pełna obaw jak sobie poradzę. Okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
      Do Galway dotarłyśmy po północy i już czekały na nas niespodzianki. Nocleg miałyśmy załatwiony przez szkołę językową, w której  miałyśmy wykupiony dwutygodniowy kurs językowy (Intensive General English). Łazienka- pełne zaskoczenie. Jak się umyć skoro prysznic nie działa a w umywalce z jednego kranu leci gorąca woda a z drugiego zimna i nie da się tej wody wymieszać, bo kurki znajdują się po przeciwnych stronach umywalki? Okazuje się, że polak potrafi. Patenty to mają niezwykłe. Prysznic wcale nie był zepsuty tylko trzeba było pociągnąć za sznurek znajdujący się w rogu łazienki. Wtedy zaczynała lecieć woda pod prysznicem. Byłam bardzo ciekawa, czym jeszcze zaskoczy mnie Irlandia.
     Pierwszy dzień przeznaczyłyśmy na rozpoznanie się w terenie. Pogoda była prawdziwie Irlandzka mimo to wzięłam mapę w ręce i ruszyłyśmy. Miasto naszej mobilności okazało się miejscem, w którym wszędzie można dotrzeć na piechotę- tylko, że czasami idzie się bardzo długo J

Nasz akademik położony jest jakieś 20 minut od centrum Galway, gdzie również siedzibę ma nasza szkoła językowa ATLANTIC LANGUAGE GALWAY IRLAND. Więc, nie trudno się domyśleć, że tę trasę pokonywałyśmy parę razy w ciągu dnia.
       Galway zachwyciło mnie kolorami. Kolorowe okna, kolorowe drzwi i pełno kolorowych kwiatów.        W ten sposób Irlandczycy rozweselają i rozświetlają pochmurne dni. Główne ulice Shop St., High St. i Quay St. to taki deptak, na którym znajduje się bardzo dużo sklepów, restauracji i pubów. Ludzi tu jest zawsze tyle jak w sezonie na Zakopiańskich Krupówkach. Ma to swój urok. Szczególnie jak się chce poznać kogoś nowego, zjeść coś dobrego i napić się Guinnessa.
                
     Niedziela bardzo szybko nam minęła. Po powrocie do akademika okazało się, że mamy bardzo miłą współlokatorkę Christinę z Niemiec, która również przyjechała uczyć się angielskiego. Bardzo szybko się z nią zaprzyjaźniłam. Rano ruszyłyśmy do szkoły gdzie czekała na nas rozmowa kwalifikacyjna i podział na grupy. Zostałam przydzielona do grupy A2 Pre-Intermediate, w której byłam jedyną nową osobą. Wszyscy kontynuowali swoją naukę od minimum tygodnia. Klasa liczyła 14 studentów w różnym przedziale wiekowym. Byli to ludzie z Hiszpanii, Włoch, Libii i w większej liczbie z Brazylii. Szybko się zorientowałam, że jesteśmy jedynymi Polkami w całej szkole.


       Kolejne dni wyglądały podobnie, tylko że wiedza z języka, odwaga, ilość poznawanych ludzi znacznie się powiększała. Od godziny 9-12.30 zajęcia z gramatyki (praca z podręcznikiem) później godzinka na Lunch i złapanie oddechu przed 1,5h speakingiem ze wspaniałym nauczycielem Martinem. Moje ulubione zajęcia, które pomogły mi bardzo. Odblokowały to z czym borykałam się przez wiele lat. Strach przed mówieniem po angielsku, przed brakiem zrozumienia, wręcz paraliż. Kto by pomyślał, że po dwóch tygodniach, stanę się odważną i pewną siebie osobą, potrafiącą nawet zamówić taksówkę przez telefonJ Brak kontaktu z językiem ojczystym spowodował, że mówiłam po angielsku, słuchałam po angielsku i myślałam po angielsku. Dodatkowo brałam udział w pozalekcyjnych warsztatach poszerzających wiedzę i zakres słownictwa. Uczyłam się nawet śpiewać i tańczyć po irlandzku.
         Podczas tego pobytu nie tylko poszerzyłam swoje kompetencje zawodowe i językowe ale miałam możliwość poznania nowej kultury, zachwycenia się nią a przede wszystkim zobaczenia wielu pięknych miejsc,  takich jak: ocean i dzielnicę Salthill, Claddagh, Aran Island, Cliffs of Moher, Connemara, Burren…                     
Wszystko co dobre, szybko się kończy i tak też skończył się mój pobyt na zielonych wyspach. Ze złami w oczach, żegnałam się z poznanymi osobami i miejscem, w którym spędziłam cudowne chwile.

Ten wyjazd dał mi jeszcze jedną bardzo cenną rzecz. Nawiązanie kontaktu ze wspaniałymi, otwartymi i radosnymi ludźmi z różnych stron świata. Myślę, że kontakt z nimi będę podtrzymywała mailowo i na FB co w dalszym stopniu będzie rozwijać moją wiedzę z języka angielskiego. Mam plan nie rezygnować z nauki języka angielskiego i kontynuować to co tak pięknie się zaczęło.
Zapraszam na mojego FB gdzie pisałam codziennie o tym co mnie spotkało podczas wyjazdu.
  Autorka sprawozdania i zdjęć: Anna Janik-Lempart
   Nauczyciel plastyki w ZSP nr 2 w Wadowicach
  Koordynator placówki: Kamil Bałys


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz