24
czerwca, tuż po zakończeniu roku szkolnego wraz z trzema koleżankami wyjechałam
na dwutygodniowy kurs języka angielskiego do Cork w Irlandii. Nasza
czteroosobowa żeńska grupa została pozytywnie zaskoczona piękną, słoneczną
pogodą. Zieloną Wyspę zobaczyłyśmy już z samolotu i to był znak, że będzie
pięknie.
Jadąc
na kurs chciałam przede wszystkim poprawić swój angielski, sprawdzić poziom
znajomości języka, szczególnie w praktycznym użyciu. Nabrać odwagi i pewności
siebie w mówieniu. Miałam nadzieję poznać
również nowy dla mnie kraj, jego kulturę, obyczaje, przyrodę i krajobrazy.
Pierwszy
dzień w szkole ACET (Active Centre of English Training) był troszkę stresujący.
Po napisaniu testu z gramatyki i części ze słuchu zostaliśmy podzieleni na
grupy. Zajęcia odbywały się codziennie od 9.00 do 13.00. Prowadził je
nauczyciel George, pochodzący z Filipin a od dziecka mieszkający w Irlandii. Na
lekcjach omawialiśmy gramatykę, poznawaliśmy słownictwo związane z omawianym
tematem a przede wszystkim ćwiczyliśmy wymowę oraz przydatne zwroty. W piątki,
na podsumowanie tygodnia pisaliśmy test z gramatyki i słownictwa oraz
indywidualnie rozmawialiśmy z nauczycielem. George opowiadał nam dużo o życiu Irlandczyków
(jak spędzają wolny czas, o ich zwyczajach, sporcie, muzyce, itp.).
Nie był nigdy w naszym kraju, chętnie więc słuchał o Polsce i życiu
Polaków.
Po
zajęciach wykorzystywałyśmy czas na zwiedzanie samego miasta Cork oraz
okolicznych miejscowości. Najczęściej same jeździłyśmy komunikacją miejską
(autobusami i pociągiem). Byłyśmy w pięknym Blarney, miasteczku z irlandzkim
średniowiecznym zamkiem, XIX-wieczną rezydencją w stylu szkockiej magnaterii i
ogrodem. Odwiedziłyśmy portowe miasteczko Cobh, z którego Titanic zabrał ludzi
w swój ostatni rejs. Wolną niedzielę spędziłyśmy w turystycznym miasteczku
Kinsale z portem jachtowym i fortami obronnymi z XVII wieku. Miałyśmy również
okazję zobaczyć prawdziwą irlandzką wioskę rybacką w okolicy Ballycotton z
zielonym wybrzeżem klifowym i skalistą plażą, na której zobaczyłam piękne
ukwiały! Za każdym razem towarzyszyła nam całkiem ładna pogoda. Pechowa okazała
się jedynie sobota, kiedy zaplanowałyśmy całodniową wycieczkę na najpiękniejsze
w Irlandii klify. No cóż, klifów nie widziałyśmy, jedynie mgłę i deszcz.
Na każdym kroku spotykałyśmy się z dużą
życzliwością kierowców i obsługi oraz pomocą przy zakupie biletów czy
znalezieniu właściwego przystanku. Często inni podróżujący sami inicjowali
rozmowę i pytali o Polskę i nas samych. Chętnie wskazywali drogę i ciekawe
miejsca. Nie spotkałam się z żadną niemiłą sytuacją czy niechęcią ze strony
Irlandczyków. Bardzo miłym zaskoczeniem było wzajemne spontaniczne pozdrawianie
się ludzi. Szczególnie rano, kiedy szłyśmy do szkoły, mieszkańcy uśmiechali się
i witali nas. Odniosłam wrażenie, że ludzie w Irlandii żyją skromniej i
spokojniej niż Polacy. Nie spieszą się, są swobodni. Często spędzają wspólnie
czas na śniadaniu czy wieczorem w pubach.
Zielona
Wyspa zaskoczyła nas długim dniem (było jasno do około 11.30 w nocy) a mnie
osobiście zaskoczyła również roślinność w tej części Irlandii. Zobaczyłam
rośliny, które są charakterystyczne dla
strefy śródziemnomorskiej, m.in. palmy, figowce, potężne tuje i araukarie oraz
paprocie drzewiaste! Momentami miałam wrażenie, że jestem gdzieś na Bałkanach.
Będąc
w Irlandii miałam okazję spotkać się z Polakiem, Michałem Szaleckim, który jest
drużynowym i komendantem polskich harcerzy na wyspie. Sama jestem instruktorem
i drużynową Hufca Ziemi Wadowickiej. Wymieniliśmy się doświadczeniami z
prowadzenia drużyn. Opowiadaliśmy o swoich harcerzach, biwakach i obozach.
Myślę, że będziemy współpracować, a w
przyszłości być może spotkamy się na wspólnym wyjeździe naszych drużyn.
Dwa
tygodnie minęły bardzo szybko i myślę, że w 100% wykorzystałam czas na naukę i
poznanie nowego kraju. Przełamałam barierę mówienia w języku angielskim,
nabrałam więcej odwagi i pewności siebie. Wróciłam naładowana pozytywną energią
i zmotywowana do dalszej nauki języka. Poznałam nowych ludzi i nowy kraj.
Miałam okazję zobaczyć piękne krajobrazowo i historycznie miejsca Irlandii,
posmakować życia wśród mieszkańców Cork. Wymiana doświadczeń i opinii z innymi
uczestnikami projektu była dla mnie cennym źródłem informacji. Nawiązałam współpracę z drużynowym w Cork i z
pewnością wykorzystam to w pracy z harcerzami.
Dni
spędzone na Zielonej Wyspie były bogate w nowe
doświadczenia i z przyjemnością wspominam minione dwa tygodnia. Otrzymany na
zakończenie kursu Certyfikat dał mi poczucie satysfakcji i dobrze
wykorzystanego czasu.
Katarzyna Lasek
Nauczyciel w Zespole Szkół Publicznych w Wysokiej
Koordynator placówki: Małgorzata Targosz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz