Łączna liczba wyświetleń

piątek, 9 marca 2018

Moje spotkanie z Zieloną Wyspą

Sprawozdanie z wyjazdu na kurs języka angielskiego w ramach

Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój -  PO WER -
 Mobilność Kadry Edukacji Szkolnej



Imię i nazwisko: Barbara Tutaj
Placówka: Szkoła Podstawowa nr 1 w Choczni
Rodzaj mobilności: kurs językowy: Standard General English
Kraj: Irlandia, Dublin
Czas trwania mobilności: 11.02.2018- 23.02.2018

             Okres tegorocznych ferii był dla mnie szczególny dzięki powtórnemu wyjazdowi na kurs językowy w ramach programu PO WER. Spędziłam dwa tygodnie w ciekawym kraju i wśród ludzi, którzy urzekli mnie swoją szczerością, prostotą i pogodą ducha. 
              Spotkanie z Irlandią rozpoczęłam 11 lutego od przylotu do Dublina, który przywitał mnie mocnym wiatrem, ale i pięknym słońcem. Już z okien samolotu można było przekonać się, dlaczego Irlandię nazywa się Zieloną Wyspą. Z lotu ptaka widać było doskonale soczyście zielone wrzosowiska, łąki i trawniki, chociaż w kalendarzu wciąż  zima… Na miejsce pobytu wybrałam Blooms Hotel w sercu stolicy przy Temple Bar, czyli dzielnicy tętniącej życiem, pełnej artystycznych pracowni, galerii i tradycyjnych pubów. Uwaga: informacja dla miłośników literatury - w hotelu, a szczególnie w jego pubie (!), często bywał James Joyce i tu rozgrywa się kilka epizodów z  ,,Ulissesa”.  Dla podkreślenia tego faktu budynek zdobią dziś podobizny bohaterów powieści.

W poniedziałek, 12 lutego, tuż przed godziną 9.00 rozpoczęłam kurs języka angielskiego w Centre of English Studies, w szkole  mieszczącej się przy Dame Street. Po napisaniu testu zostałam przydzielona do odpowiedniej grupy na poziomie A1. Taisei, Fatma, Bruno, Luciano, Madhi, Mortaba, Abdulgahra to grupa  młodych ludzi, z którymi miałam przyjemność przez dwa tygodnie ćwiczyć konwersację w języku angielskim i dzięki temu poznawać życie, obyczaje, zainteresowania, plany na przyszłość Japończyka, Turczynki, Brazylijczyka, Francuza oraz trojga obywateli z Arabii Saudyjskiej. Zajęcia były prowadzone przez dwoje nauczycieli. Blok  od 9.00 do 11.00 odbywał się z Fioną, a od 11.20 do 13.00 z Marckiem. Prowadzący lekcje kładli nacisk przede wszystkim na konwersację, stosowali aktywne metody pracy, zajęcia prowadzone były w bardzo dobrym tempie. Dla mnie były one niezwykle inspirujące. Z dnia na dzień wypowiadałam się coraz pewniej, budowałam dłuższe wypowiedzi, wzbogacałam słownictwo. To naprawdę niezwykle uczucie dla kogoś, kto w zakresie języka angielskiego jest samoukiem. Ponadto niektóre podpatrzone w Dublinie metody pracy na pewno przeniosę na swoje lekcje. Szczególnie miło będę wspominać zajęcia z Fioną (jest to imię o celtyckim rodowodzie), która chętnie dzieliła się opowieściami o życiu swojej irlandzkiej, bardzo tradycyjnej rodziny. Kilka razy pozwoliła sobie na złamanie reguły panującej w szkole (rozmawiamy tylko po angielsku!) i zaprezentowała fragmenty piosenek i wierszy w języku irlandzkim.

Pobyt na mobilności to oczywiście aktywny wypoczynek po zajęciach w szkole, czyli zwiedzanie, zwiedzanie i jeszcze raz zwiedzanie. Sam Dublin może nie zachwyca urodą, ale jest w nim kilka perełek, dla których warto go odwiedzić. Przede wszystkim Trinity College i Old Library ( uczelnia Trójcy Świętej i Stara Biblioteka), w której poza tysiącami starych woluminów przechowywana jest  Księga z Kells, czyli przebogato zdobiony, pochodzący z IX w. manuskrypt, zawierający łaciński tekst Ewangelii. W National Gallery of Ireland (Galeria Narodowa Irlandii) warto zobaczyć kolekcję malarstwa i rzeźby irlandzkich    i europejskich twórców od średniowiecza do współczesności. W zbiorach znajdują się obrazy m. in. Vermeera, Rembrandta, Rubensa, Goi. Do najstarszych budowli w mieście zalicza się St. Patrick’s Cathedral i Christ Church Cathedral ( Katedra św. Patryka i Katedra Kościoła Chrystusowego). W pierwszej został pochowany J. Swift, autor ,,Podróży Guliwera”, piastujący tu również stanowisko dziekana. Natomiast początki drugiej katedry sięgają 1040 roku. Przy niej i w St. Michael’s Tower ( Wieża św. Michała) prezentowana jest wystawa Dublinia, ukazująca rozwój miasta od  średniowiecza do XVI wieku. Na wystawie można podziwiać też cenne znaleziska archeologiczne. Irlandczycy są bardzo dumni z narodowych trunków: piwa Guinness i z whisky, dlatego i te napoje mają swoje muzea, w których wiele można dowiedzieć się o  życiu mieszkańców Zielonej Wyspy.  Wizyty w muzeach były dla mnie okazją do sprawdzenia swoich językowych umiejętności w praktyce. Po  każdym obiekcie turystów oprowadzał anglojęzyczny przewodnik. Ponadto w Dublinie znajduje się dużo monumentów i pomników pisarzy, filozofów, polityków, dlatego odczytywanie i tłumaczenie widniejących na nich inskrypcji na język polski było też niezłym treningiem językowym. Aby odpocząć od miejskiego zgiełku, korzystając z kolejki DART, wybrałam się do portu Howth oraz do kurortu Greystones, miejscowości położonych o kilkanaście kilometrów od stolicy nad Morzem Irlandzkim. Tam można było zobaczyć, jak wygląda życie Irlandczyków na przedmieściach Dublina.



 Weekend postanowiłam wykorzystać na całodzienne wycieczki poza Dublin. I tak wraz z innymi studentami z CES w wolną od zajęć sobotę wyjechałam do Belfastu, stolicy Irlandii Północnej. Podczas podróży przewodnik opowiedział o dramatycznych epizodach ze współczesnej historii Zielonej Wyspy. Najnowsza historia uczy, jak ważna jest tolerancja i wzajemny szacunek bez względu na różnice światopoglądowe. Obowiązkowym punktem programu była wizyta w muzeum Titanica, bowiem to  tu, w stoczni, zbudowano ,,niezatapialny” statek. Ekspozycja robi wrażenie swoim rozmachem. Niedziela natomiast upłynęła mi na podziwianiu walorów przyrodniczych Irlandii. Wraz z międzynarodową grupą wyjechałam na południe kraju, przemierzając go piękną, widokową trasą i podziwiając irlandzką wieś: niewielkie, skromne, ale niezwykle zadbane, schludne domki, rozlegle pastwiska, pasące się na nich owce, konie i bydło. Spokój i cisza. Punktem kulminacyjnym wyprawy była wizyta na klifach Moheru, spacer nad Oceanem Atlantyckim i wizyta w mieście portowym Galway. I taka Irlandia mnie urzekła! 


Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o tradycyjnej irlandzkiej kuchni, w której oprócz dań z ziemniaków, jagnięciny i wołowiny można znaleźć ryby (chips and fish) oraz owoce morza. Ulubionym deserem mieszkańców Zielonej Wyspy jest apple pie, czyli ciasto przypominające polska szarlotkę.

 Wyjazd do Irlandii, możliwość nauki języka angielskiego i poznawanie nowych miejsc oraz ludzi to niezwykle cenne doświadczenia. Trudno nawet słowami opisać, jak bardzo to rozwija każdego człowieka. Nie sposób nazwać emocji, uczuć i całej sfery przeróżnych wrażeń i doznań. Wróciłam z wyjazdu jakby z ,,odświeżonym umysłem”, z nowymi pomysłami na lekcje, z zapałem do dalszego uczenia się. Poznałam ciekawych ludzi z krajów odmiennych  kulturowo i  dowiedziałam się, jak wygląda tam edukacja i system szkolnictwa. Wiele pomysłów metodycznych Fiony i Marcka wykorzystam we własnej pracy. Warto podróżować! Warto uczyć się przez całe życie!


Tekst i zdjęcia: Barbara Tutaj, nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 1 w Choczni
Koordynator placówki: Kinga Cholewka           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz