Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 6 marca 2018

Moja londyńska przygoda



SPRAWOZDANIE Z POBYTU NA KURSIE JĘZYKOWYM W LONDYNIE W RAMACH MOBILNOŚCI KADRY EDUKACJI SZKOLNEJ
Imię i nazwisko: Bogumiła Kowalczyk
Placówka: Szkoła Podstawowa nr 2 w Choczni
Rodzaj mobilności: kurs językowy za granicą : General 20 English, CEFR A1 Elementary
Kraj: Wielka Brytania
Czas trwania mobilności: 2018-02-12 do 2018-02-23

Przygotowania do wyjazdu na kurs języka angielskiego w Londynie
             Jestem nauczycielem bibliotekarzem z bardzo długim stażem pracy i bardzo się ucieszyłam z możliwości skorzystania z takiej atrakcyjnej formy doskonalenia i rozwoju osobistego. Nowe doświadczenia, kontakty, pokonywanie barier, wyrównanie szans, perspektywa poznania nowych ludzi z różnych stron świata….. to wszystko działało niesamowicie na moją wyobraźnię, choć nie ukrywam, że miałam też mnóstwo obaw. Aby nie jechać na kurs zupełnie „zielona” skorzystałam z kilkutygodniowych zajęć  przygotowawczych organizowanych przez Mobilność Kadry Edukacji Szkolnej – to jest wiosną- w Zespole Szkół nr 2 w Choczni i jesienią- w Szkole Podstawowej nr 4 w Wadowicach. Zajęcia te były bardzo przydatne. Ośmielona łatwością przyswajania prostych słów i zwrotów w j. angielskim podjęłam próbę przeprowadzenia pewnych działań w mojej placówce, które miały na celu zachęcanie uczniów do poznawania kultur innych krajów i przełamywania barier językowych. Utworzyłam w bibliotece kącik „English Zone”, w którym zaczęłam gromadzić książki i czasopisma w języku angielskim. Z czasem przybywało pozycji i z satysfakcją zauważyłam, że czytelnicy nie przechodzili obok nich obojętnie. Przy współpracy z koleżanką Grażyną Curzydło- pedagogiem szkolnym- przeprowadziłam zajęcia w oddziale 0 pod nazwą „English is easy”, a także popołudniową imprezę z uczniami klasy V, których jestem wychowawcą „World is beautiful!” gdzie poznawaliśmy różne kraje europejskie, ich kulturę, zabytki, przyrodę, kulinaria itp.
Nadszedł dzień wyjazdu
             Dwa lata minęły bardzo szybko i w końcu nadszedł dzień, w którym trzeba było się spakować i wyruszyć w nieznane!!! Karta EKUZ wyrobiona, dodatkowe ubezpieczenie wykupione i złotówki na funty wymienione. Muszę się przyznać, że pierwszy raz miałam lecieć samolotem i dreszczyk emocji zawładnął moim ciałem i umysłem bez reszty. Ale znane przysłowie „Nie taki diabeł straszny” sprawdziło się w 100 procentach i nie dość, że przeżyłam lot bez większego stresu, to jeszcze, mając miejsce przy oknie, robiłam artystyczne zdjęcia chmur. Kiedy wylądowaliśmy okazało się, że taksówka, którą zamówiliśmy w Polsce spóźni się o godzinę ponieważ nie uwzględniliśmy zmiany czasu. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce zakwaterowania przy ulicy 18 Bedford Place , okazało się, że jest już godzina 19.00. Mimo zmęczenia podróżą, po błyskawicznym rozpakowaniu się, wyruszyliśmy na wstępne zwiedzanie okolicy.
  
Pierwszy dzień w angielskiej szkole
              Fascynację związaną z podróżą przesłonił niestety stres związany z tym, co mnie czeka w nowej, międzynarodowej szkole języka angielskiego. I rzeczywiście pierwszy dzień podciął mi nieco skrzydła- stosunkowo trudny test eliminacyjny oraz pierwszy wykład pani „Teacher”, wywołał u mnie lekki zawrót głowy. Już w pierwszym dniu każdy nowy kursant musiał odbyć obowiązkową rozmowę z jednym z nauczycieli szkoły LSI na temat tego, jak minęła podróż, gdzie pracujemy i co zamierzamy zwiedzać w Londynie.
Kolejne dni w angielskiej szkole
             Trochę się oswoiłam z nową sytuacją, zapoznałam się z koleżankami i kolegami, którzy przyjechali z różnych stron świata, to jest Arabii Saudyjskiej, Tajlandii, Brazylii, Chile, Turcji. Byli to głównie młodzi ludzie, niestety nie było żadnego nauczyciela. Najlepszy kontakt, już drugiego dnia nawiązałam z 40- letnią Turczynką o imieniu Demet, później z każdym dniem moje relacje z grupą stawały się coraz bardziej śmiałe. Wspieraliśmy się i pomagaliśmy sobie nawzajem w rozwiązywaniu zadań przygotowanych przez naszą nauczycielkę Dianę, a w drugim tygodniu młodziutką Sofię. Obie panie bardzo się starały żeby nasze zajęcia nie były nudne. Słuchaliśmy krótkich tekstów, odpowiadaliśmy na pytania, wypełnialiśmy „kserówki”, graliśmy w gry planszowe, oglądaliśmy zabawne filmiki, a nawet śpiewaliśmy. Rywalizowaliśmy też w grupach w formie zabawy mającej na celu utrwalenia materiału. Muszę jeszcze wspomnieć o Walentynkach, które przypadły na środę w pierwszym tygodniu nauki. Dużym zaskoczeniem dla pani Diany i wszystkich kursantów było to, jak przyniosłyśmy przywiezione z Polski piękne karty walentynkowe wykonane przez uczniów naszej szkoły z życzeniami w języku angielskim. Pomysł wszystkim bardzo się spodobał.
Zwiedzanie Londynu w czasie wolnym od zajęć
                Ponieważ nie samą nauką człowiek żyje, popołudniami był czas wolny na zwiedzanie tego pięknego i ogromnego miasta. Jeśli chodzi o muzea to najpierw zwiedziłam British Museum gdyż mieliśmy wynajęte mieszkanie tuż za rogiem. Obok Kamienia z Rozety, egipskich mumii i innych eksponatów związanych z historią starożytną, z racji zawodu nie omieszkałam zachwycić się przebogatą biblioteką. W kolejnych dniach starałam się tak zaplanować czas, żeby każdego dnia po zajęciach w szkole, zobaczyć jak najwięcej atrakcji, tym bardziej, że pogoda dopisywała i parasole były rzadko w użyciu, wbrew ostrzeżeniom znajomych. W Muzeum Nauki /Science Museum/ mogłam podziwiać między innymi ekspozycję poświęconą lądowaniu człowieka na Księżycu.

 W Muzeum Wiktorii i Alberta znajdują się setki eksponatów wiązanych ze sztuką i rzemiosłem artystycznym. Olbrzymią ucztą duchową była dla mnie wizyta w Galerii Narodowej /National Gallery/ oraz obejrzenie galerii sztuki nowoczesnej TATE MODERN, która eksponowała awangardowe dzieła oraz kolekcję współczesną, niejednokrotnie bardzo kontrowersyjną. Jednak największe wrażenie wywarło na mnie Muzeum Historii Naturalnej /Natural History Museum/, które obok galerii dinozaurów, gigantycznych rozmiarów modelu płetwala błękitnego czy symulatora trzęsienia ziemi, zachwycało przepiękną architekturą. Osobiście zachwyciło mnie też bardzo niewielkie ale niesamowicie urokliwe Muzeum Sherlocka Holmesa oraz Tower of London, który w swojej historii był fortecą ,więzieniem i pałacem a jego symbolem są kruki. Londyn może się też poszczycić przepięknymi katedrami i opactwami między innymi Katedra Westminster. Korzystając z metra mogłam codziennie być w innym miejscu. W każdej dzielnicy było mnóstwo atrakcji: dzielnica Socho znana z licznych klubów, restauracji. Są tam też kompleksy kin, teatrów, księgarń- widoczna wielokulturowość Londynu. Jest strefą zamieszkania zarówno bogaczy jak i biedaków. Dzielnica Chińska przywitała mnie mnóstwem czerwonych balonów, barów z kuchnią azjatycką i występami ulicznych tancerzy. Największe wrażenie na mnie zrobiła futurystyczna  dzielnica Camden Town pełna dziwnych kolorowych budynków i oferująca wszystkie kuchnie świata. Zauroczyła mnie też dzielnica Covent Garden, znana  ze spotkań artystów, w której jest siedziba Opery Królewskiej. Na zakończenie wymienię tylko krótko co udało mi się jeszcze zobaczyć w Londynie: słynny Big Ben w remoncie, Parlament, zmiana warty przed Pałacem Buckingham, spacery po parkach pełnych wiewiórek i wiosennych kwiatów oraz wizyta na słynnym peronie 9 i trzy czwarte kojarzonym z Harrym Potterem. Oczywiście nie opuściłam spaceru po Oxford Street-  najbardziej ruchliwej i zatłoczonej ulicy handlowej w Europie i wstąpiłam na chwilę do słynnego, luksusowego domu towarowego Harrods. Podziwiałam też Londyn nocą z tarasu widokowego Sky Garden.

Podsumowanie
                   Do kraju wróciłam pełna wrażeń z nadzieją na dalszą edukację języka angielskiego i będę się starać aby, jak najwięcej doświadczeń zdobytych podczas mobilności, wykorzystać w swojej pracy i życiu osobistym. Będę stosować poznane podstawy języka obcego w celu wyrównywania szans edukacyjnych uczniów zaniedbanych i ze specjalnymi potrzebami, które potrzebują pomocy  w opanowaniu podstaw języka obcego i wsparcia np. przy odrabianiu zadań domowych, nauki słownictwa; stosować cyfrowe narzędzia edukacyjne oraz dzielić się i korzystać z doświadczeń pracowników szkół z innych krajów, prowadzić zajęcia z czasopismem dwujęzycznym „Odkrywca”. Reasumując muszę stwierdzić, że osobiście bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w takim kursie i  choć wiem, że wiedza, którą zdobyłam, to zaledwie kropla w morzu, to na pewno będę kontynuować naukę języka angielskiego dla własnej satysfakcji i rozwoju osobistego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz