Krzysztof Jaskier (ZSP w Wysokiej)
Dwa tygodnie
na przełomie lipca i sierpnia spędziłem na Malcie, gdzie miałem okazję uczyć
się języka angielskiego oraz odkrywać tajemnice gorącego wyspiarskiego kraju
położonego niedaleko Sycylii i Tunezji. Wyjazd był elementem projektu
edukacyjnego Gminy Wadowice pn. „Podniesienie jakości i efektywności pracy
szkół i przedszkoli z terenu Gminy Wadowice poprzez rozwijanie kompetencji
kadry edukacji szkolnej" realizowanego ze środków Europejskiego Funduszu
Społecznego. Śródziemnomorska wyspa przywitała mnie gorąco – temperatura powietrza przez
cały czas przekraczała 30 stopni Celsjusza, niewiele niższa była także
temperatura wody.
Zajęcia w
European School of English w mieście St. Julians odbywały się w godzinach porannych.
Pierwszego dnia odbył się test sprawdzający poziom znajomości języka
angielskiego, dzięki czemu trafiłem do odpowiedniej grupy (poziom B1), którą
tworzyli przedstawiciele aż 10 państw: Włoszka, Szwajcarka, Francuz,
Brazylijczyk, Słowak, Japonka, Turek, Chińczyk oraz Maltanka (nauczycielka).
Zajęcia były
bardzo ciekawe i pozwalały nie tylko podszkolić znajomość języka angielskiego,
ale i dowiedzieć się wielu interesujących faktów z dziedziny kultury, obyczajów
czy historii krajów, z których pochodzili studenci. W szkole panowała niezwykle
przyjazna atmosfera, sprzyjająca nawiązywaniu kontaktów. Dzięki temu miałem
okazję poznać ludzi z tak egzotycznych państw jak Benin, Kolumbia, Panama czy
Azerbejdżan. Wspaniałe doświadczenie!
Pozostały
czas wykorzystywałem na intensywne zwiedzanie Malty, która jest państwem
niewielkim, ale dość zróżnicowanym. Mocno zurbanizowane okolice stolicy,
imprezowo-knajpiane zagłębie w dzielnicy Paceville, klifowe wybrzeże zachodnie,
spokojne wioski na południu… Do tego wspaniała, miejscami wciąż jeszcze dzika
wyspa Gozo oraz niemal bezludna Comino, z przepiękną, choć zatłoczoną Błękitną
Laguną.
Do
najciekawszych miejsc zaliczyłbym stolicę wyspy Vallettę, położoną na
wcinającym się w morze cyplu, pełną wąskich uliczek, charakterystycznych
zabudowanych balkonów oraz pamiątek po brytyjskim panowaniu na Malcie, które
skończyło się zaledwie kilkadziesiąt lat temu.
Nieopodal,
za zatoką z dużym portem, znajduje się maltańskie Trójmiasto, a najpiękniejszym
z trzech miast jest Birgu (Vittoriosa), będące w przeszłości świadkiem ponurych
wydarzeń. Dawna siedziba Wielkiego Inkwizytora to dzisiaj spokojna, zadbana,
klimatyczna miejscowość z dziesiątkami małych łódek oraz drogich jachtów
kołyszących się na wodzie w nowoczesnej przystani.
Kolejnym
ciekawym miejscem, które odwiedziłem, jest sporych rozmiarów wioska położona na
południu wyspy – Marsaxlokk. Niezwykle urokliwe miejsce, w którym czas jakby
się zatrzymał – wciąż można obserwować rybaków naprawiających sieci, malujących
łódki, snujących morskie opowieści przed kolejną wyprawą. Symbolem wioski są
kolorowe łódki luzzu, z namalowanym na obu burtach okiem Ozyrysa, mającym
stanowić ochronę w czasie morskich wojaży. W pobliżu Masaxlokk znajduje się
piękne naturalne kąpielisko St. Peter’s Pool. Z wyżłobionych przez fale skałek
można skakać do krystalicznie czystej wody albo popływać z maską i podziwiać
podwodne życie ryb lub innych stworzeń.
Podczas
pobytu dwukrotnie odwiedziłem należącą do Malty wyspę Gozo. Niewielki kawałek
lądu bez wątpienia jest wart odwiedzenia. Wyspa rolnicza, pagórkowata, cicha, z
piękną stolicą Vittorią oraz dziesiątkami dzikich zatoczek, w których plaże można
mieć tylko dla siebie.
Ciekawym
doświadczeniem było również odkrywanie kultury i tradycji Maltańczyków. Jest to
kraj katolicki, w którym wszelkie odpusty przybierają formę kilkudniowych fiest
– z kolorowymi pochodami, muzycznymi koncertami, powiewającymi proporcami i
fajerwerkami rozświetlającymi nocne niebo.
Podsumowując,
z zadowoleniem stwierdzam, że kurs języka angielskiego był bardzo owocny –
przed dwa tygodnie posługiwałem się wyłącznie mową Szekspira, nie tylko w
czasie zajęć, ale i w sklepach, autobusach, barach czy na plaży, gdzie spotykałem
się z moimi nowymi znajomymi z różnych krajów. Ponadto wyjazd był niezwykle
cenną lekcją otwartości i okazją do poszerzania horyzontów i poznawania świata
- nie tylko Malty, ale i krajów, z których pochodzili moje koleżanki i koledzy
ze szkolnej ławy. Warto się uczyć, przez całe życie :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz