Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

WE ALL SMILE IN THE SAME LANGUAGE

Krzysztof Jaskier (ZSP w Wysokiej)
Dwa tygodnie na przełomie lipca i sierpnia spędziłem na Malcie, gdzie miałem okazję uczyć się języka angielskiego oraz odkrywać tajemnice gorącego wyspiarskiego kraju położonego niedaleko Sycylii i Tunezji. Wyjazd był elementem projektu edukacyjnego Gminy Wadowice pn. „Podniesienie jakości i efektywności pracy szkół i przedszkoli z terenu Gminy Wadowice poprzez rozwijanie kompetencji kadry edukacji szkolnej" realizowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Śródziemnomorska wyspa przywitała mnie gorąco – temperatura powietrza przez cały czas przekraczała 30 stopni Celsjusza, niewiele niższa była także temperatura wody.

Zajęcia w European School of English w mieście St. Julians odbywały się w godzinach porannych. Pierwszego dnia odbył się test sprawdzający poziom znajomości języka angielskiego, dzięki czemu trafiłem do odpowiedniej grupy (poziom B1), którą tworzyli przedstawiciele aż 10 państw: Włoszka, Szwajcarka, Francuz, Brazylijczyk, Słowak, Japonka, Turek, Chińczyk oraz Maltanka (nauczycielka).
Zajęcia były bardzo ciekawe i pozwalały nie tylko podszkolić znajomość języka angielskiego, ale i dowiedzieć się wielu interesujących faktów z dziedziny kultury, obyczajów czy historii krajów, z których pochodzili studenci. W szkole panowała niezwykle przyjazna atmosfera, sprzyjająca nawiązywaniu kontaktów. Dzięki temu miałem okazję poznać ludzi z tak egzotycznych państw jak Benin, Kolumbia, Panama czy Azerbejdżan. Wspaniałe doświadczenie!


Pozostały czas wykorzystywałem na intensywne zwiedzanie Malty, która jest państwem niewielkim, ale dość zróżnicowanym. Mocno zurbanizowane okolice stolicy, imprezowo-knajpiane zagłębie w dzielnicy Paceville, klifowe wybrzeże zachodnie, spokojne wioski na południu… Do tego wspaniała, miejscami wciąż jeszcze dzika wyspa Gozo oraz niemal bezludna Comino, z przepiękną, choć zatłoczoną Błękitną Laguną.
Do najciekawszych miejsc zaliczyłbym stolicę wyspy Vallettę, położoną na wcinającym się w morze cyplu, pełną wąskich uliczek, charakterystycznych zabudowanych balkonów oraz pamiątek po brytyjskim panowaniu na Malcie, które skończyło się zaledwie kilkadziesiąt lat temu.
Nieopodal, za zatoką z dużym portem, znajduje się maltańskie Trójmiasto, a najpiękniejszym z trzech miast jest Birgu (Vittoriosa), będące w przeszłości świadkiem ponurych wydarzeń. Dawna siedziba Wielkiego Inkwizytora to dzisiaj spokojna, zadbana, klimatyczna miejscowość z dziesiątkami małych łódek oraz drogich jachtów kołyszących się na wodzie w nowoczesnej przystani.
Kolejnym ciekawym miejscem, które odwiedziłem, jest sporych rozmiarów wioska położona na południu wyspy – Marsaxlokk. Niezwykle urokliwe miejsce, w którym czas jakby się zatrzymał – wciąż można obserwować rybaków naprawiających sieci, malujących łódki, snujących morskie opowieści przed kolejną wyprawą. Symbolem wioski są kolorowe łódki luzzu, z namalowanym na obu burtach okiem Ozyrysa, mającym stanowić ochronę w czasie morskich wojaży. W pobliżu Masaxlokk znajduje się piękne naturalne kąpielisko St. Peter’s Pool. Z wyżłobionych przez fale skałek można skakać do krystalicznie czystej wody albo popływać z maską i podziwiać podwodne życie ryb lub innych stworzeń.
Podczas pobytu dwukrotnie odwiedziłem należącą do Malty wyspę Gozo. Niewielki kawałek lądu bez wątpienia jest wart odwiedzenia. Wyspa rolnicza, pagórkowata, cicha, z piękną stolicą Vittorią oraz dziesiątkami dzikich zatoczek, w których plaże można mieć tylko dla siebie.
Ciekawym doświadczeniem było również odkrywanie kultury i tradycji Maltańczyków. Jest to kraj katolicki, w którym wszelkie odpusty przybierają formę kilkudniowych fiest – z kolorowymi pochodami, muzycznymi koncertami, powiewającymi proporcami i fajerwerkami rozświetlającymi nocne niebo.

Podsumowując, z zadowoleniem stwierdzam, że kurs języka angielskiego był bardzo owocny – przed dwa tygodnie posługiwałem się wyłącznie mową Szekspira, nie tylko w czasie zajęć, ale i w sklepach, autobusach, barach czy na plaży, gdzie spotykałem się z moimi nowymi znajomymi z różnych krajów. Ponadto wyjazd był niezwykle cenną lekcją otwartości i okazją do poszerzania horyzontów i poznawania świata - nie tylko Malty, ale i krajów, z których pochodzili moje koleżanki i koledzy ze szkolnej ławy. Warto się uczyć, przez całe życie :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz