Sprawozdanie z pobytu w Cork w ramach projektu „Mobilność kadry edukacji szkolnej”
Imię i nazwisko: Małgorzata Nogala
Placówka: Zespół Szkół Publicznych nr 3, Wadowice
Rodzaj mobilności: kurs metodyczno- językowy dla nauczycieli ‘Refresher Course for Non- Native Teachers
Kraj: Irlandia/Cork
Czas trwania mobilności: 14.08.2017- 25.08.2017
Czas trwania mobilności: 14.08.2017- 25.08.2017
Podążając za maksymą Helen
Keller, że „Życie albo jest śmiałą przygodą, albo niczym.” – bez
wahania zgłosiłam swoją chęć do udziału w projekcie „Mobilność kadry
edukacyjnej”. Przygotowania do udziału w mobilności
rozpoczęłam długo przed wyjazdem do Cork. Polegały one przede wszystkim na
czytaniu książek, przewodników, artykułów w Internecie na temat Irlandii – jej
historii, kultury, panujących tam zwyczajów i tradycji oraz atrakcji
turystycznych. Gromadziłam mapy, foldery oraz informacje na temat miejsc, które
warto odwiedzić. Uczestniczyłam także w spotkaniach przygotowawczych oraz obejrzałam prezentację multimedialną na
temat Irlandii, przygotowaną przez inną
uczestniczkę mobilności. Przed wyjazdem dokonałam formalności – wyrobiłam kartę
EKUZ, wykupiłam ubezpieczenie oraz bilety lotnicze.
Szkoła językowa, w której od poniedziałku
do piątku miałam przyjemność się uczyć, Active Centre of
English Training (ACET), działa
od 1975 roku i odtąd w przyjaznej atmosferze kształci młodzież i dorosłych z
całego świata. Posiada akredytację: Eaquals, Cambridge English
Language Assessment, TOEIC, Education in Ireland, Marketing English of Ireland,
ACELS, IALC. Zajęcia
przebiegały w bardzo miłej, przyjaznej atmosferze, a to nie tylko za sprawą
sympatycznego prowadzącego – Patrica Wintera, ale także wspaniałych uczestników
z Czech, Francji, Hiszpanii, Austrii oraz Polski. Oprócz nowych metod i technik
nauczania, sposobów wykorzystania legend, piosenek, gier czy materiałów
autentycznych w procesie edukacyjnym, różnych możliwości wprowadzania
słownictwa, gramatyki a także ćwiczeń prawidłowej wymowy czy zastosowania aplikacji
mobilnych do nauki języka, poznałam także modele prowadzenia lekcji przez
nauczycieli z różnych stron świata. Wymiana doświadczeń, dyskusje a także
lekcje pokazowe prowadzone przez kolegów i koleżanki z grupy pozwoliły mi na
wzbogacenie własnego warsztatu pracy. Ze względu na różnorodność pochodzenia poznaliśmy także inne systemy
edukacyjne, kulturę, tradycje i zwyczaje państw, z których pochodzili
uczestnicy naszego kursu. Taka międzynarodowość wpływała na maksymalne
wykorzystanie języka angielskiego podczas rozmów na zajęciach, w czasie przerw,
wycieczek oraz spotkań towarzyskich. Podczas zajęć wzbogaciłam także
słownictwo, poznałam wiele idiomów oraz odświeżyłam wiedzę o czasach i
strukturach gramatycznych. Po „lekcjach” uczestniczyłam także w seminarium na
temat kultury irlandzkiej, podczas którego dowiedziałam się wielu
interesujących faktów i zwyczajów tego kraju, jak choćby zwyczaj trzykrotnego
pytania gości o to, czy mają ochotę na coś do picia lub jedzenia. Kulturalny
Irlandczyk dwukrotnie odmówi, wiedząc, że gospodarz może nie być przygotowany
na jego wizytę i nie posiadać poczęstunku. Dopiero trzecie pytanie gospodarza
oznacza fakt, że jego poprzednie pytania nie były zwykłą uprzejmością, a
faktyczną chęcią poczęstowania przybysza. Takich i innych ciekawostek można by
wymieniać bardzo dużo. Nie sposób nie wspomnieć również o niespotykanej wręcz
uprzejmości Irlandczyków. Jest to bowiem naród niezwykle przyjazny, gościnny,
pomocny i bardzo serdeczny. Na każdym kroku można było spotkać gawędzące grupki
starszych gentelmanów czy roześmianej młodzieży
inicjujących rozmowy z nieznajomymi lub oferujących pomoc.
Oczywiście oprócz pilnej nauki sporo
zwiedzałam. Już pierwszego dnia pobytu, zaraz po zakwaterowaniu wspólnie z
koleżanką z Polski udałyśmy się na spacer po Cork – drugim, co do wielkości
mieście Irlandii, leżącym przy ujściu rzeki Lee do Morza Celtyckiego.
Miasteczko jest tak urokliwe i pełne miejsc wartych zobaczenia, że nie sposób
było zwiedzić je w jeden dzień, więc w każdy następny odkrywałyśmy coś nowego.
Zajrzałyśmy na English Market – piękne, zadaszone targowisko kuszące świeżymi
rybami, owocami morza, serami i regionalnymi wyrobami, udałyśmy się do
górującej nad miastem Katedry św. Finbara – najstarszego w mieście miejsca
kultu, Kościoła św. Trójcy, zwiedziłyśmy
także Muzeum Masła, kościół św. Anny, więzienie Cork Goal, a
popołudniami spacerowałyśmy po pięknych ogrodach otaczających Uniwersytet UCC. Na
teren kampusu warto zajrzeć nie tylko ze względu na unikalne, neogotyckie
budynki uczelni, ale może i przede wszystkim na ciekawe symboliczne rzeźby
rozrzucone po zielonych terenach w
cieniu ogromnych, starych drzew. Nie omieszkałyśmy zajrzeć także do irlandzkich
pubów tętniących życiem praktycznie cały dzień, by posłuchać na żywo pięknej
muzyki celtyckiej. Oprócz Cork zwiedziłam wiele innych miejsc. Korzystając z
wolnej niedzieli, zachęcona i urzeczona pięknem i wyjątkowością Cork,
wyruszyłam po kolejne przygody. Z samego rana odwiedziłam Blarney – miejscowość
znaną ze średniowiecznego zamku oraz jednego z największych w kraju sklepów z
wyrobami wełnianymi. Oczywiście obejrzałam jedno i drugie. Zamek przyciąga turystów nie tylko okazałymi,
dobrze zachowanymi murami, ale przede wszystkim ukrytym w środku skarbem –
kamieniem z Blarney –zwanym także Kamieniem Elokwencji. Jest to wapienny blok o wymiarach, wmurowany w ścianę zamku.
Legenda głosi, że ten kto go pocałuje,
uzyska dar elokwencji i przekonywania. Nie jest to zbyt proste, gdyż jest on
wbudowany poniżej linii blanków. Osoba która chce tego dokonać
musi być zwieszona głową w dół i przytrzymywana za nogi. Przekonanie o takich
właściwościach kamienia pochodzi z opowieści o właścicielu zamku, który był
odpowiedzialny za kolonizację okolicznych terenów. Mimo niewywiązywania się ze
swoich obowiązków i wynikłego stąd gniewu Elżbiety I, angielskiej królowej, dzięki
swoim zdolnościom krasomówczym zawsze zdołał uniknąć odpowiedzialności. Od tego
czasu słowo blarney w języku
angielskim oznacza sprytną, pochlebczą mowę. Zamek otoczony jest malowniczymi
ogrodami, pełnymi mostów oraz obleczonych w włóczkę drzew. Następnym punktem
mojej niedzielnej wycieczki było miasteczko Cobh, w którego porcie słynny
transatlantyk - Titanic miał ostatni
postój przed swoim pierwszym i zarazem ostatnim rejsem. Dzieje tego miasta jak i samego rejsu
legendarnego statku, można poznać odwiedzając Centrum Dziedzictwa Kulturowego
Cobh. Nad portem
góruje imponująca, neogotycka Katedra św. Kolmana. Zarówno sama bryła budynku
jak i jej wnętrze wywarły na mnie ogromne wrażenie. Uroku miasteczku dodają
także szeregi identycznych kształtem różnokolorowych domków. Ostatni przystanek
niedzielnej wyprawy stanowiła destylarnia słynnej irlandzkiej whisky – Jameson
w miasteczku Midelton. Pani przewodnik oprowadziła nas po pomieszczeniach, w
których odbywają się kolejne etapy destylacji. Największe wrażenie wywarły na
mnie monumentalne kadzie oraz gabloty z najdroższymi butelkami whisky. W sali
kinowej obejrzeliśmy krótki film o historii powstania destylarni. Na koniec
zwiedzania oczywiście skosztowałam legendarnego trunku, by stwierdzić, że
cechuje ją faktycznie wyjątkowy aromat i smak. W ciągu pierwszego tygodnia
pobytu odwiedziłam także niezwykle kolorowe miasteczko portowe Kinsale,
będące kurortem turystycznym i mekką smakoszy kuchni irlandzkiej. By zobaczyć
miasto z innej perspektywy udałam się w rejs statkiem. Z pokładu roztaczał się
hipnotyzujący widok na malowniczą marinę jachtową, a także na ruiny fortu
obronnego zbudowanego na podstawie pięcioramiennej
gwiazdy, służącego niegdyś za koszary armii brytyjskiej. Kolejną szpilkę na mojej symbolicznej mapie
wbiłam po powrocie z Klifów Moheru, oddalonych od Cork o prawie 200 km. Jednak
każda odległość warta była przejechania, by zobaczyć ten cud natury - odcinek klifowego wybrzeża Oceanu Atlantyckiego w zachodniej części Republiki Irlandii. Klif, zbudowany z wapieni i piaskowców, ma około 8 km długości; w
najwyższym miejscu osiąga wysokość 214 m. Widoki zapierają dech w piersiach i
wywołują ogromną chęć powrotu w te strony. Jest to niewątpliwie jedno z
najpiękniejszych miejsc, jakie w życiu widziałam. Po tej wycieczce nabrałam
ochoty na więcej. Wczesnym niedzielnym rankiem wyruszyłam więc do Dingle –
niewielkiej rybackiej miejscowości, której najsławniejszy mieszkaniec to nikt
inny jak…delfin Fungie. Ludzie z różnych stron świata przyjeżdżają do Dingle by
osobiście zobaczyć tego zwierzęcego celebrytę. Miasto słynie także z lodów o
dość nietypowych smakach – sama skusiłam się na słony karmel, ale oferta jest
znacznie szersza i obejmuje smaki irlandzkich piw, whisky, a nawet sera
pleśniowego! Trasa do Dingle wiedzie przez malownicze drogi niemal zawieszone
na półkach skalnych nad oceanem. Droga jest tak kręta, wąska i niebezpieczna,
iż zyskała nazwę „The Devil’s corner”. Po drodze można podziwiać soczyście
zielone łąki porośnięte kwiatami we wszystkich kolorach tęczy, stada owiec i
krów pasących się na górzystych pastwiskach, szerokie plaże a nawet tereny,
które posłużyły sławnej produkcji „Star wars”. Wisienkę na torcie stanowiła
oczywiście wizyta w stolicy Irlandii – Dublinie. Bardzo żałuję, że mogłam
spędzić w tym wyjątkowym mieście tylko jeden dzień. Z długiej listy miejsc
wartych obejrzenia musiałam wybrać tylko kilka. Wskoczyłam więc do autobusu
„Hop on hop off” i wyskakiwałam przy najbardziej atrakcyjnych miejscach miasta
– przy katedrze św. Patryka, Trinity College, w dzielnicy Temple i obowiązkowo
w muzeum browaru najsłynniejszego irlandzkiego piwa Guinness. Dublin to również
jedno z takich miejsc na świecie, które urzeka, sprawia, iż wyjeżdżając czuje
się niedosyt i chęć powrotu. Wrócę na pewno!
Podsumowując
moje przemyślenia w związku z udziałem w mobilności nasuwają
mi się na myśl słowa pisarki i nauczycielki Kate Douglas Wiggin, która
stwierdziła, że „jest jakiegoś rodzaju magiczny magnetyzm w dalekim
podróżowaniu i powracaniu kompletnie odmienionym.” Wróciłam zakochana w
Irlandii, zafascynowana narodem zamieszkującym Zieloną Wyspę, a także z głową
pełną pomysłów do wykorzystania wiedzy nabytej podczas kursu w pracy z dziećmi,
szerzenia wiedzy o kulturze irlandzkiej oraz dzielenia się doświadczeniami z
kadrą nauczycielską.
Koordynator placówki: Iwona Majkowska - Kochan
What a wonderful trip... and a very interesting summary. After reading this I ended up not only in love with Ireland but also with this piece of writing. Wish to read more... :D Regards!
OdpowiedzUsuń