Łączna liczba wyświetleń

środa, 6 września 2017

Poznałam wiele interesujących ćwiczeń na ożywienie lekcji oraz technik motywujących do nauki języka

Sprawozdanie z pobytu w Cork
w ramach projektu „Mobilność kadry edukacji szkolnej”

Imię i nazwisko: Agnieszka Bogunia
Placówka: Zespół Szkół Publicznych nr 3, Wadowice
Rodzaj mobilności: kurs metodyczno- językowy dla nauczycieli ‘Refresher Course  for Non- Native Teachers.
Kraj: Irlandia/Cork
Czas trwania mobilności: 14.08.2017- 25.08.2017

Moja przygoda z mobilnością rozpoczęła się od wyboru kursu  oraz kraju,  do którego chciałabym się udać i lepiej poznać.  Wybierając kurs metodyczno- językowy w Irlandii kierowałam się nie tylko atrakcyjnością tematów zajęć, ale także miejscem,  w którym miałabym spędzić dwa tygodnie.
Przygotowania do mobilności rozpoczęłam od gromadzenia informacji na temat Irlandii,  jej kultury, historii, tradycji i zwyczajów, dlatego czytałam różne przewodniki turystyczne, przeglądałam strony internetowe oraz uczestniczyłam w zajęciach przygotowawczych dla członków mobilności oraz w prezentacji multimedialnej na temat  Irlandii, przygotowanej przez inną uczestniczkę mobilności .
Ponadto przed wyjazdem  dokonałam niezbędnych formalności, czyli:
- wykupiłam bilety lotnicze,
- wyrobiłam kartę EKUZ,
- wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie,
- uzyskałam podstawowe informacje dotyczące mojego zakwaterowania w akademiku Victoria Mills,
- wypełniłam dokumenty: certyfikat PO WER, Course Payment Confirmation, kartę podróży.
Zapoznałam się także z ofertą miejscowych biur podróży z Cork dotyczącą wycieczek fakultatywnych .
Z gotowym planem działań na dwa tygodnie wyruszyłam wraz z koleżanką w daleką podróż.
Do Cork dotarłyśmy w godzinach przedpołudniowych w sobotę 12 sierpnia. Mając całe popołudnie przed sobą postanowiłyśmy zwiedzić najbliższą okolicę i poznać drogę do szkoły.
Miasto wywarło na mnie ogromne wrażenie.
Hrabstwo Cork należy do największych i może poszczycić się najbardziej urozmaiconym  w całej Irlandii otoczeniem- łagodne, pełne zieleni wzgórza, urwiste klify Atlantyku oraz piaszczyste plaże. Spacerując po stromych uliczkach miasta, co krok spotyka się pozostałości po czasach, gdy miasto było ważnym ośrodkiem portowym. Teraz jest potężny ośrodek uniwersytecki, pełny młodych ludzi z różnych stron świata. To właśnie oni nadają miastu żywą i przyjazną atmosferę.
Cork oferuje turystom piękne krajobrazy i spotkanie z miejscami ważnymi dla irlandzkiej historii, zwłaszcza z lat 20. XX wieku, związanej z burzliwym okresem walki  o niepodległość.
Warto wspomnieć, że właśnie w Cork powstają najbardziej znane, obok Guinnessa oczywiście, marki irlandzkiego piwa, takie jak: Murphy’s, Beamish i Crawford’s, natomiast teren portowy to największe centrum przemysłu farmaceutycznego i chemicznego w całej Irlandii.

Cork można zwiedzać pieszo, gdyż centrum nie jest zbyt rozległe, ale można także udać się na  The Cork  City Tour. Ja wybrałam opcję pieszą . Pomocne były licznie rozmieszczone drogowskazy z wytyczoną trasą wędrówki i mapa, w którą zaopatrzyłam się w centrum informacji turystycznej. Już pierwszego dnia pobytu w Cork zwiedziłam najciekawsze zabytki, m. in. kościół św. Anny, więzienie Cork Goal, katedrę św. Finbara, muzeum masła,  a także English Market- elegancki, zadaszony targ, gdzie znaleźć można świeże owoce morza, mięso i wyroby wędliniarskie, sery, oliwki oraz owoce i warzywa. Są tu także  liczne kawiarenki i restauracja, do której warto zajrzeć w porze lunchu, gdy serwowane są tutaj szybkie przekąski i pełne dania obiadowe w przystępnych cenach.
Na niedzielę zaplanowałam wycieczkę z biura Paddywagon do trzech wartych uwagi miejsc. Z przewodnikiem i uczestnikami z różnych zakątków świata, m. in. z Japonii, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych udaliśmy się do Blarney, miasteczka położonego zaledwie 10 km od Cork. Jego główną atrakcją, przyciągającą rzesze turystów jest zamek i ogrody.  Zamek jest ciekawą budowlą, ale jego główna atrakcja wisi za murami, wysoko nad ziemią. Jest to kamień Blarney, który według legendy daje dar elokwencji, łatwości wypowiedzi i przekonywania. Aby otrzymać  dar należy pocałować kamień. Całowanie tego kawałka skały wcale nie należy do najłatwiejszych zadań. Należy położyć się na plecach i wychylić poza blanki zamku, całe szczęście z asekuracja. Na dowód można wykupić sobie pamiątkowe zdjęcie. W Blarney znajduje się także jeden z największych sklepów z wyrobami wełnianymi, gdzie nabyć można przepiękne szale, koce, swetry, czapki, rękawice i skarpety 100 % wool we wszystkich kolorach tęczy.
Kolejnym punktem wycieczki było Cobh (dawniej Queenstown)- kolorowe miasteczko portowe z centrum pamięci poświęconym emigrantom irlandzkim, a także transatlantykom, m.in. Titanicowi. To tu właśnie Titanic miał swój ostatni postój.
Ostatnim miejscem, które zwiedziłam w tym dniu było miasteczko Midleton z Old Midleton Destillary- jedną z kilku działających na terenie Irlandii destylarni whiskey, gdzie produkowana jest znana na cały świecie whiskey Jameson. Prawie dwugodzinne zwiedzanie destylarnii, przekształconej w muzeum zaczyna się od wizyty w kinie, gdzie wyświetlany jest krótki film o historii irlandzkiej whiskey na tle światowych wydarzeń.
Następnie z przewodnikiem grupa udaje się do licznych pomieszczeń, gdzie objaśniany jest proces destylowania irlandzkiej whisky. Wrażenie robią także same budynki z pięknymi czerwonymi okiennicami. Zwiedzając można podziwiać nadal działające koło wodne, zabytkowe samochody, które służyły do rozwożenia gotowych produktów, czy też gabloty z butelkami najdroższej whiskey. Zwiedzanie kończy się poczęstunkiem w pubie, gdzie można skosztować oryginalnej whiskey Jameson lub drinków na bazie whiskey.
Bardzo udana niedziela tylko wzmogła apetyt na poznawanie tego pięknego kraju i jego tradycji.
Zajęcia rozpoczęłam 14 sierpnia w  Active Centre of English Training (ACET).   Szkoła mieści się w dwóch historycznych, pięknie odrestaurowanych budynkach w centrum Cork, skąd blisko do wszystkich atrakcji tego miasta. Uczęszczający do szkoły studenci pochodzą z ponad 40 państw, co sprzyja zawieraniu międzynarodowych znajomości  i sprawia, że język angielski jest dla wszystkich wspólnym językiem. Jest to świetna mobilizacja, aby mówić po angielsku nie tylko podczas zajęć i przerw, ale także w czasie programu pozalekcyjnego i spotkań towarzyskich.
W pierwszym dniu pobytu w szkole otrzymałam legitymację studencką, materiały dotyczące szkoły, miasta, restauracji, a także ciekawych miejsc np. z muzyką irlandzką na żywo.
W mojej grupie znaleźli się nauczyciele z Polski, Czech, Francji, Austrii i Hiszpanii, a zajęcia prowadził Irlandczyk –Patrick Winter. Zajęcia odbywały się do godziny 13.00. Po południu odbywały się także seminaria tematyczne dotyczące np. historii i kultury Irlandii, szkolnictwa, itp. Oprócz zajęć szkoła zorganizowała dla nas wycieczki fakultatywne np.  do  Fitzgerald Park oraz na teren UCC, gdzie znajdują się zabudowania w stylu gotyku tudorowskiego Uniwersytet Cork.
Podczas dwutygodniowego kursu przypomniałam sobie niektóre techniki oraz poznałam wiele ciekawych metod uatrakcyjniania lekcji języka angielskiego: użycie gier i zabaw utrwalających słownictwo na lekcjach języka (np. Bananagrams, Boggle), użycie materiałów autentycznych, filmów, piosenek, legend wprowadzających element kulturowy, zastosowanie aplikacji mobilnych do nauki języka i utrwalania wiadomości nie tylko na lekcjach języka angielskiego (Kahoot). Szczegółowo omawialiśmy także ocenianie kształtujące, elementy CLIL,  ważność ćwiczeń fonetycznych, czy też lekcji kulturowych. 
Podczas zajęć mieliśmy niepowtarzalna okazję do wymiany doświadczeń, spostrzeżeń i uwag nie tylko na tematy metodyczne, systemy edukacji w danych krajach, ale także kulturowe.   Ze względu na różnorodność  nasza grupa miała okazję do wymiany pomysłów na ciekawe lekcje czy też zadania, a także możliwą współpracę np. w projektach e- Twinning.
Zajęcia były bardzo ciekawe, motywujące i niezwykle angażujące. Miałam także możliwość uczestniczenia  jako obserwator w zajęciach języka angielskiego dla studentów na poziomie pre- intermediate. Po zajęciach, już w mojej grupie, mogłam się podzielić moimi spostrzeżeniami, uwagami z koleżankami i kolegami, a także zaczerpnąć pomysły na lekcje.
Tak więc, poznałam wiele interesujących ćwiczeń na ożywienie lekcji oraz technik motywujących do nauki języka.
Praca na zajęciach przebiegała w parach i  małych grupach co pozwalało nie tylko na ćwiczenie samego języka, ale także poznawanie uczestników kursu.
Nasz trener Patrick przedstawił nam wspaniałe legendy, pokazał interesujące filmy dotyczące historii, kultury Irlandii, ale także opowiedział o panujących zwyczajach czy też stereotypach. Na bieżąco przesyłał nam linki do stron internetowych zawierających dany materiał  czy też przekazywał nam listę książek dotyczącą danego zagadnienia.
Umiejętności językowe doskonaliłam w praktyce spotykając się ze studentami z innych krajów, w sklepie, autobusie, restauracji a także ze współlokatorami, z którymi dzieliłam apartament w akademiku, ze Stanów Zjednoczonych i Irlandii.
Irlandię poznałam również turystycznie zwiedzając malownicze zakątki Zielonej Wyspy. Oprócz Cork, Blarney, Cobh i Midleton zwiedziłam także:
- portowe miasteczko Kinsale, letni kurort wypoczynkowy z przepięknymi kolorowymi domami i pstrokatymi drzwiami, słynące z przeróżnych restauracji i pubów. Kinsale zyskało miano ‘irlandzkiej stolicy smakoszy’ ze względu na ciekawą i różnorodną kuchnię;
- Klify Moheru (Cliffs of Moher)- irlandzki cud natury – odcinek klifowego wybrzeża Oceanu Atlantyckiego w zachodniej części  Irlandii. Klif, zbudowany z wapieni i piaskowców, ma około 8 km długości; w najwyższym miejscu osiąga wysokość 214 m. Klify Moheru to jedna z głównych atrakcji turystycznych Irlandii, których nie można pominąć planując podróż w ten zakątek świata,    
  
 - Dingle, niewielkie miasteczko w zachodniej Irlandii, położone w hrabstwie Kerry nad malowniczą zatoką na półwyspie o takiej samej nazwie. Jest to typowa irlandzka wioska rybacka z tradycyjną niską zabudową i charakterystycznymi małymi  kolorowymi domkami. W mieście znajduje się oceanarium (Oceanworld Aquarium). Szczyci się ono wieloma przedstawicielami różnych gatunków rekinów. Tym co przyciąga także do Dingle wielu turystów, są pojawiające się w miejscowej zatoce delfiny. Jeden z nich to częściowo oswojony butlonos o wdzięcznym imieniu Fungie (najsłynniejszy delfin w całej Irlandii).     Od kilkunastu lat przypływa on regularnie w to samo miejsce i zabawia swoimi popisami gromadzących się na łodziach turystów. Fungie  doczekał się nawet swojego pomnika, który zobaczyć można na miejscowym nadbrzeżu.  Dingle słynie także z przepysznych lodów,     np.  o smaku soli morskiej, piwa Guinness czy też irlandzkiej whiskey.
Trasa do Dingle jest bardzo malownicza, z niesamowitymi widokami zielonych łąk, atlantyckich urwisk i piaszczystych plaż. Po drodze do tego miasteczka miałam okazję zobaczyć tak zwane ’beehives’, kamienne domki, w których mieszkali pasterze wypasający swoje owce, widok Atlantyku z tak zwanego „The Devil’s corner”, a także wyspę Skellig Michael,  której surowe krajobrazy posłużyły za plenery w ‘Przebudzenia Mocy’ (Gwiezdne Wojny).
Na zakończenie mojej turystycznej przygody w Irlandii wybrałam się do stolicy czyli Dublina. Zwiedzanie miasta rozpoczęłam od wizyty w punkcie obsługi ruchu turystycznego, gdzie otrzymałam mapę oraz informację o najważniejszych miejscach, które trzeba zobaczyć mając do dyspozycji tylko jeden dzień. Wykupiłam więc bilet na ‘Hop on, hop off City sightseeing’, czyli autobus, którym można się dostać pod wszystkie atrakcje miasta. Dzięki temu mogłam wsiadać i wysiadać z autobusu gdzie i kiedy chcę, zatrzymując się w tych miejscach, które wybrałam z długiej listy . W trakcie całodniowej wycieczki po mieście zwiedziłam: katedrę św. Patryka,  ‘Trinity College’, browar i muzeum ‘Guinnessa’, park, dzielnicę Temple i wiele innych miejsc.
Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie ilość różnokolorowych drzwi w kamienicach. Bogactwo barw przykuwa uwagę, rozwesela i pobudza wyobraźnię. Ciekawość zmusiła mnie do zgłębienia tematu dlaczego drzwi są tak kolorowe. Jedna z legend głosi, iż dwóch znanych irlandzkich pisarzy (G. Moore i O. St. John Gogarty), którzy nie stronili od kieliszka,  po wyjściu z pubu miewali problemy z trafieniem  do swoich domów. W końcu jeden z nich, poirytowany częstymi pomyłkami sąsiada pomalował swoje drzwi na zielono. Drugi także pomalował swoje, ale na czerwono. Dzięki temu każdy z nich trafiał w końcu do właściwego domu. Jednak najpopularniejsza wersja głosi, iż kolorowe drzwi to efekt zapobiegliwości irlandzkich żon. Irlandki miały dosyć częstych pomyłek ich pijanych mężów i pomalowały drzwi na jaskrawe charakterystyczne kolory, tak aby każdy  z nich dobrze zapamiętał swój dom i trafiał pod właściwy adres, a nie do sąsiadki.
W starym irlandzkim pubie skosztowałam także tradycyjnej potrawy z jagnięciny ‘Irish stew”, obowiązkowo popijając pintem Guinnessa.
Udział w projekcie „Mobilność Kadry Edukacji Szkolnej” był dla mnie cennym doświadczeniem. Kurs metodyczno językowy ‘Refresher Course for Non- Native Teachers’ wzbogacił mój warsztat pracy o innowacyjne metody nauczania, motywujące techniki oraz cyfrowe narzędzia edukacyjne, które nie tylko zwiększają skuteczność działań, motywują, ale także sprawiają radość osobom , które z nich korzystają.
Ten wyjazd nie tylko pozwolił poszerzyć mi moje kompetencje zawodowe i językowe. Miałam także możliwość poznania nowej kultury, smaków, zapoznania się z panującymi zwyczajami , odwiedzenia przepięknych miejsc, których widoki już na zawsze pozostaną      w mojej pamięci.
W mojej pamięci pozostaną także współuczestnicy kursu, a także Irlandczycy, ze swoją serdecznością, otwartością i przyjaznym nastawieniem do świata. Mam nadzieję, że będziemy utrzymywać kontakt i zaowocuje to współpracą np. między szkołami.
Dwutygodniowe szkolenie w Cork na pewno przyczyni się do podniesienia jakości mojej pracy, a zastosowanie nowych metod uatrakcyjni prowadzone przeze mnie zajęcia  na każdym z etapów nauczania. 

Koordynator placówki: Iwona Majkowska - Kochan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz