Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 maja 2017

Relacja z wycieczki do Włoch uczniów ZSP nr 3 w Wadowicach - turnus pierwszy

 01.-10 maja 2017 roku to czas naszej wielkiej włoskiej przygody. Wzięło w niej udział 44 uczniów i 4 opiekunów. 

Wyruszyliśmy w poniedziałkowy wieczór, zostawiając na parkingu zatroskanych rodziców, którzy ukradkowo (lub mniej ukradkowo) ocierali łezki wzruszenia machając swoim pociechom, żegnając je niejednokrotnie po raz pierwszy w życiu na tak długo. Podróż przez Czechy, Austrię i Włochy trwała ponad 16 godzin, ale umilaliśmy ją sobie rozmowami, intensywną nauką włoskich zwrotów, a także oglądaniem filmu o Włoszech  i  widoków za oknem autokaru. A było co podziwiać – malownicza trasa przez Alpy, przecinana licznymi tunelami, wywarła na nas ogromne wrażenie. Miejscowość, w której mieszkaliśmy – Igea Marina, przywitała nas piękną pogodą i cudowną scenerią.  Hotel Meeting mieści się bowiem na pograniczu dwóch miasteczek – Igea Marina i Bellaria, oddzielonych od siebie kanałem i połączonych urokliwym mostem, przez który wielokrotnie przechadzaliśmy się podczas spacerów. Już pierwszego dnia, zaraz po zakwaterowaniu i pysznej kolacji, wyruszyliśmy zwiedzić okolice, w której mieliśmy spędzić najbliższe dni. Nadmorska promenada, owiewana delikatną morską bryzą, wydawała się zapraszać do relaksującego spaceru. Liczne sklepiki wzdłuż deptaku, otoczonego malowniczymi platanami, kusiły kolorowymi wystawami, na których, obok pamiątek, można było dostrzec rzeczy niezbędne dla Polaka we Włoszech – choćby tak zwane przejściówki kontaktowe. Warto bowiem wspomnieć, że nie tylko włoski temperament różni się od polskiego…to samo dotyczy kontaktówJ Restauracje, lodziarnie i kawiarenki zapraszały rozmaitością barw i zapachów. Za każdym razem ze spacerów wracaliśmy zmęczeni, ale coraz bardziej zakochani we Włoszech. Drugi dzień pobytu rozpoczęliśmy równo z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Grupa pałająca wyjątkową miłością do sportu niemal codziennie uprawiała poranny jogging, uwieczniając przepiękne wschody słońca na licznych fotografiach. Na plaży podzieliliśmy się na grupy. Miłośnicy tańca pląsali w rytm włoskich (i nie tylko) przebojów, układając do nich choreografię. Grupa poetów stworzyła historię o tajemniczym Alvaro i jego wybrance…polskiej nauczycielce. Sportowcy zbijali kolejne „śledzie” i wbijali gole do bramek, a nasze przyszłe modelki i fotografowie pracowali nad sesją zdjęciową. Kto wie…może na przyszłą okładkę Vogue’a?

 Kolejny dzień upłynął na rozgrywkach w kalambury, tenisa, piłkarzyki, na zawodach w „dwa ognie” i wizycie "Perfekcyjnego Państwa Domu", którzy ocenili wystrój, czystość oraz zapach naszych pokoi, udzielili pożytecznych rad dotyczących utrzymania czystości w hotelu. Wyłoniono zwycięzców i zapowiedziano kolejne wizyty. W piątek wyruszyliśmy spełniać marzenia, czyli zwiedzić Wenecję. Na miejsce dotarliśmy niewielkim stateczkiem, z którego podziwialiśmy zapierające dech w piersiach krajobrazy. Dla wielu z nas był to pierwszy rejs statkiem. Ciepłe promienie słońca padające na twarze, morska bryza i zapach słonej wody przyprawiały o pozytywny zawrót głowy. Nie wiedzieliśmy, gdzie patrzeć, bo, odwracając wzrok, mieliśmy wrażenie, że poza jego zasięgiem, może być jeszcze piękniej. Próbowaliśmy uwiecznić te niezwykłe chwile na zdjęciach. Wenecja powitała nas gorącem, gwarem rozmów, chyba we wszystkich możliwych językach, muzyką, głosami gondolierów i wszechobecną radosną wrzawą. Nasz wzrok, niemal natychmiast, przykuł okazały Pałac Dożów. Podziwialiśmy Most Westchnień,  słuchając opowieści o legendzie powstania jego nazwy. Most swoją sławę zawdzięcza XIX-wiecznym romantycznym pisarzom. Wedle ich wyobrażeń przechodzący tędy skazańcy mieli tęsknie wzdychać do swych ukochanych, pozostających na wolności i do "wolnego świata", który widzieli ostatni raz przed odbyciem kary; niektórzy - w ogóle ostatni raz w życiu. Mostów w Wenecji są tysiące – mniejszych, większych…wszystkie wyjątkowe i urocze.  Nie bez powodu Wenecja jest bowiem miastem zakochanych. Przechodziliśmy jeszcze przez Most Akademia nad słynnym kanałem Grande oraz najstarszy, pierwotnie drewniany Most Rialto. Niewątpliwie największe wrażenie wywarł na nas Plac św. Marka wraz z Bazyliką i dzwonnicą pod wezwaniem tegoż świętego.  Bazylika św. Marka zbudowana została w Wenecji przy placu św. Marka. Znajdują się tam  relikwie św. Marka. W 828 roku kupcy weneccy wykradli jego szczątki z Aleksandrii i przywieźli na lagunę. Pomysł pochowania ciała ewangelisty związany jest z legendą, zgodnie z którą Marek podczas podróży morskiej do Rzymu zatrzymał się na lagunie. Tu ujrzał anioła, który słowami: Pax tibi, Marce evangelista meus ujawnił miejsce pochowania. Św. Marek został obwołany patronem niezależnej Wenecji. Spacer po tym mieście trwał kilka godzin, ale, mimo obolałych nóg, nie zamienilibyśmy tego dnia na żaden inny. Spełniliśmy marzenia. Jak to powiedział jeden z nas - „Zobaczyliśmy TOOO na żywo”. 


  Kolejne dni, kolejne konkursy, zawody, upływały stanowczo za szybko. Zabawa była przednia. Nowy narybek polskiego modelingu podczas pokazu mody plażowej oceniło jury „Top Model”. Bezkonkurencyjna okazała się Zita Żylina Niewęgłowski i Mikołaj Jasiński. To oni bowiem zdobyli nagrodę publiczności i tym samym tytuł Miss i Mistera Italia 2017 otrzymując w nagrodę ferrari. Z resztą uczestników musiała spotkać się Ewa Chodakowska i przeprowadzić solidny trening. Ewce pozazdrościł Hubert Urbański, który również wpadł z wizytą, by przetestować naszą wiedzę...nie wierzył, że piękni mogą być także inteligentni I błyskotliwi. A jednak...znaliśmy odpowiedzi nawet na bardzo trudne pytania...np. numer buta Pana Suprona czy kolor sukienki naszej żony Hollywood. O włos od nagrody głównej była Karolina Chmura. Ogromnym zainteresowaniem cieszyło się wieczorne karaoke, podczas którego, oprócz popularnych hitów obecnych list przebojów, Eda Sheerana , Ariany Grande, Adele, czy Imagine Dragons, zabrzmiały hity lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Na dyskotece najlepiej bawiliśmy się przy, a jakże, Disco Polo. Tylko ciiiii…..to podobno obciachJ Niedzielna wycieczka do San Marino również wywołała wiele emocji i to nie tylko dzięki owocnym zakupom w popularnych perfumeriach…Widoki były jedyne w swoim rodzaju – cudowne. Ze wzgórza można było podziwiać wspaniały krajobraz – od linii brzegowej w głąb lądu. Niewątpliwie jedną z największych atrakcji okazał się jednak rejs statkiem wzdłuż plaż adriatyckich. W akompaniamencie włoskich przebojów pląsaliśmy po pokładzie i pałaszowaliśmy morskie przysmaki: krewetki, kalmary czy sardynki. W dzień powrotu do Polski włoskie niebo zapłakało. Cóż, nie ma się co dziwić. Nam również smutno było opuszczać ten piękny kraj i  życzliwych gospodarzy hotelu „Meeting” . W naszych sercach pozostaną jednak niezapomniane chwile, wspaniałe wspomnienia: obrazy, słowa, zapachy i muzyka. Ktoś kiedyś powiedział, że wszystko, co nas spotyka, to sprawdzian, nauka lub nagroda. Wyprawa do Włoch to niewątpliwie ostatnia z tych rzeczy.
Opracowanie: Małgorzata Nogala
Koordynator placówki: Iwona Majkowska - Kochan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz